wisznuizm.pl

Autorytet instytucji a autorytet mistrza duchowego

bap_swami_001

Dzisiaj chcę porozmawiać na bardzo delikatny temat: Autorytet instytucji a autorytet mistrza duchowego. Przeczytałem, że władze pewnej instytucji wisznuickiej wydały nowe rozporządzenie, w myśl którego twierdzą, iż mistrz duchowy powinien zawsze podlegać regułom administracyjnym i prawom instytucji.

Oczywiście uznajemy, że mistrzowie duchowi nie są niezależni. Zależą od błogosławieństw swojego mistrza duchowego, od kryteriów sadhu oraz od świętych tekstów, tak aby mogli oprzeć się na autentycznym, rozstrzygającym autorytecie. Naturalnie istnieje też wewnętrzna świadomość, która jest najważniejsza w każdych okolicznościach. Ona także nie jest niezależna – musi kontaktować się, porównywać i sprawdzać siebie względem guru, sadhu i śastr.

 

Dlaczego ten temat jest istotny? To proste – ponieważ ludzie popełniają błędy. Nawet jeśli zasiadają w fotelu nauczyciela – bez względu na to, czy są siksza- czy dikszaguru – mogą wciąż popełniać błędy. Z tego powodu pisma dają nam wskazówkę, że gdy pojawia się jakieś pytanie i wątpliwości, należy dokonać weryfikacji pod właściwym kierunkiem, aby uchronić się od czegoś, co możemy nazwać arbitralną spekulacją. Możemy teraz pomyśleć: „Wszelka chwała demokracji”, gdyż w tym wypadku mamy grupę osób, które głosują w danej sprawie i w ten sposób przypuszczalnie dochodzą do właściwego jej rozwiązania. Jeśli jest to demokracja autentycznych i szczerych sadhu, będzie miała wartość – taka demokracja może się do pewnego stopnia sprawdzać. Jeśli jednak nie mają takich cech, mogą wciąż popełniać błędy, jak to widzimy nawet w grupach osób uprawnionych do głosowania. Innymi słowy, nie są gwarancją pełnej wolności od potknięć.

Śrila Prabhupada, nasz najukochańszy mistrz duchowy, jest tak niezwykły, że nawet po swoim odejściu otrzymywał tytuły takie jak Senapati (wybrany przedstawiciel upełnomocniony przez Pana Czajtanję) oraz Śakti Aweśa Awatara (upełnomocniona inkarnacja energii Pana Nitjanandy przeznaczonej do rozprzestrzeniania miłości). Obdarzano go wyrazami uznania za szczególny udział w światowym dziedzictwie.

Niemniej jednak, jeśli chcesz czepiać się Śrila Prabhupady i doszukiwać się w nim wad, faktycznie może ci się to udać. Jeśli dał sannjasę komuś, kto później nie zdołał jej utrzymać, mógłbyś powiedzieć – skoro był „trikaladżnia”, kimś, kto zna przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, czyż nie przewidziałby tego, co nastąpi? A co faktem ustanowienia przez niego promujących ochronę krów gospodarstw, które pod wpływem okoliczności okazały się niemożliwe do utrzymania? Co z zakładaniem gurukuli, gdzie później pewne zdegradowane jednostki molestowały dzieci? Czy tego nie widział, czy nie wiedział o tym?

Moja odpowiedź brzmi: w celu urzeczywistnienia swojego ideału Śrila Prabhupada współpracował z każdym, kogo zesłał mu Kryszna. Dawał tej osobie szansę – mówiąc jej, co ma robić oraz podając przykład, jak to robić właściwie. Można by więc powiedzieć, że Śrila Prabhupada nigdy nas nie zawiódł. Obdarzył nas miłością swojego guru. Ponieważ jednak nauczał w świecie zachodnim, podjął niewiarygodne ryzyko.

Bez względu na to, czy chodzi o biznes, politykę czy też społeczność duchową, zawsze pojawia się kwestia zaufania: Musisz dać komuś klucze, powierzyć zarządzanie finansami. W życiu zawsze istnieją odpowiedzialne pozycje, które można niezwykle skutecznie wykorzystać do naprawdę pięknych celów, ale także do nadużyć. Zatem uwzględniając tę fundamentalną zasadę, zależy nam na znalezieniu środków bezpieczeństwa, by móc przeciwdziałać niewłaściwym sytuacjom.

Na szczęście, mamy w naszym systemie jedno zabezpieczenie , którym jest Parameśwara – najwyższy kontroler, Pan Kryszna. On wie wszystko i jest życzliwym sędzią każdego. Innymi słowy, jeśli postąpisz źle, osądzi cię, ale dla twojego dobra. Zrobi to w sposób, który będzie ci sprzyjał – i uratuje od twoich własnych wad. Jednak nawet wtedy widzimy, że Kryszna, mój drogi Pan Gowinda – jeśli możemy ośmielić się tak powiedzieć – czasem traci cierpliwość. W pewnym sensie oznajmia On: „W tej rundzie szansa na Ziemi dla tej lub tamtej osoby zakończyła się. Musi odejść i przyjść ponownie”. To zależy od Niego, On jest najwyższym kontrolerem – my zaś znajdujemy się w bezpiecznych rękach Pana Kryszny. Przysłał nam naszego mistrza duchowego Śrila Prabhupadę, abyśmy mieli solidne podstawy praktyki świadomości Kryszny nawet w zdegradowanych warunkach życia na Zachodzie, o ile będziemy trzymać się jego ochronnych pouczeń:

Po pierwsze – intonowania Hare Kryszna; po drugie – przestrzegania czterech zasad regulujących; po trzecie – ciągłego czytania pism świętych; oraz po czwarte – pełnienia służby.

Bez służby nawet intonowanie staje się swoistym stwierdzeniem „Proszę o służbę, proszę o nią – ale kiedy ona pojawia się, nie jestem już dostępny”. Zatem kwestię nadrzędności instytucji wobec guru należy przeanalizować bardzo starannie, a zarazem życzliwie. Po tym jak Śrila Prabhupada odszedł z tego świata, zaś niektórzy wyznaczeni przez niego liderzy przestali działać właściwie (łagodnie rzecz ujmując), część bhaktów zasugerowała, że najlepiej będzie wyeliminować funkcję mistrza duchowego i ustanowić Prabhupadę jako wielkiego głównego mistrza duchowego wszystkich obecnych i przyszłych wielbicieli.

Taka propozycja, żeby każda inicjacja po odejściu Prabhupady była inicjacją rytwikową, w której faktycznym guru jest Śrila Prabhupada, praktycznie zrównałaby świadomość Kryszny z chrześcijaństwem. Istnieje Syn Boga, który zbawił nas wszystkich. Oczywiście nie przyjmujemy, iż umarł za nasze grzechy, tak abyśmy mogli nadal grzeszyć – jest to kolejny przejaw degradacji prawdziwej duchowości. Zgodnie z chrześcijaństwem, jesteś połączony z Jezusem, przyłączając się do jednej z Jego instytucji, zrzeszającej różnych praktykujących, których część możesz lubić lub być przez nich inspirowanym, nigdy jednak nie staną się najważniejsi, gdyż najważniejsza pozycja zarezerwowana jest dla Jezusa.

Sugestia, by umieścić instytucję nad guru, jest w pewnym sensie bardzo dziwna. Jeśli ją przeanalizujecie, nie jest to nawet rytwik Śrila Prabhupady – to inicjacja reprezentująca instytucję. Gdzie jest tutaj Prabhupada? Instytucja błędnie oceniła wiele wcześniejszych sytuacji, na przykład w przypadku wielbicieli należących do innych instytucji wisznuickich oraz tych inicjowanych przez mistrzów duchowych z tej samej sukcesji, lecz nie z tej samej struktury organizacyjnej.

Jest mnóstwo innych przykładów poważnych, mylnych osądów ze strony instytucji, które sieją ogromne spustoszenie zarówno w życiu jednostek, jak i w strukturalnym myśleniu osób, które są w takim systemie kształcone. Wybaczcie mi to porównanie, ale kiedy socjaliści stworzyli system kształcenia dzieci, dali im swoisty pakiet radzenia sobie z życiem zgodny z kryteriami socjalistycznymi. Życie kapitalistyczne prezentuje innego rodzaju strukturę, podobnie też totalitarna dyktatura wojskowa. Jeśli zaś panuje król, z jednej strony może przypominać dyktatora, ale może być także przez swoich poddanych kochany i troszczyć się o nich – wszystkie te okoliczności generują inne modele wsparcia psychologicznego wobec zachowań w takim systemie.

Kiedy zatem instytucje wydają sądy, które w efekcie stają się systemami, regułami czy rozporządzeniami, oddziałuje to na ludzi, którzy muszą żyć pod wpływem takich sądów. Inaczej jest, gdy masz siksza- lub dikszaguru. Zapamiętajcie moje słowa: mówię, że oba rodzaje guru mają do pewnego stopnia jednakowe znaczenie – Prabhupada pisał (bądź cytował Śrila Dżiwę Goswamiego), że obrazą jest widzieć różnicę pomiędzy siksza- a dikszaguru. Jest to zatem bardzo ważna kwestia.

Opowiem wam o czymś z mojej własnej duchowej rodziny, z rodziny Wryndy. Inicjuję wielbicieli, to moja służba w tej rodzinie, a następnie podróżuję dalej jako żebrak miłości do kolejnego miejsca przeznaczenia. Natomiast osoby, które inicjowałem, zostają. Posiadają różne cechy sikszaguru, które, mam nadzieję, są najwyższej jakości, ale nie zawsze. Troszczą się o nowych wielbicieli przez kolejne 364 dni, zanim nie wrócę tam na jeden dzień. Oczywiście można mieć ze mną wieloraki kontakt za pośrednictwem moich nauk oraz sesji pytań i odpowiedzi, które nieprzerwanie staram się dostarczać wielbicielom, niemniej jednak wielu bhaktów z naszej misji widuje mnie tylko raz w roku przez jeden dzień – a inni jeszcze rzadziej, ponieważ nie mogę odwiedzić wszystkich miejsc nawet na jeden dzień.

Kto więc opiekuje się wielbicielem, kto zapewnia gurutattwę? To są osoby siksza guru, ci wspaniale podporządkowani wielbiciele, dający dobry przykład, którzy umieścili Krysznę w sercu, tak jak ja umieściłem w nim Prabhupadę. Taką mam nadzieję. Chciałbym, żeby tak było, ponieważ przyjęcie guru w sercu czyni cię przezroczystym via medium tego, czym on jest dla ciebie poprzez autorytet i nadzór Śri Paramatmy, Pana w sercu. Musicie zrozumieć jedno – wszelka chwała Śrila Prabhupadzie, ale nie jest on Paramatmą. Będąc najwspanialszym i najcudowniejszym ze wszystkich mistrzów duchowych w historii, przenigdy nie wpajał nam, że jest identyczny z Paramatmą – i w rzeczy samej nią nie jest.

Jest to więc bardzo ciekawa kwestia, którą należy brać pod uwagę: ostateczne przewodnictwo, gwarancja i kontrola jakości gurutattwy należą do Śri Paramatmy, czajtjaguru, zaś wszyscy pozostali mają dzięki boskiej łasce okazję uczestniczyć w dostarczaniu boskich towarów swojej gurutattwy odpowiednio do tego, jak byli w stanie je docenić i zachować, oraz sposobu, w jaki zdołali dostarczyć je tobie i w jaki ty potrafisz je przyjąć.

Sporo etapów wbudowanych jest zatem w ten system, który jest nieco wadliwy, lecz dzięki kontroli jakości oraz jej gwarancji zapewnianej wielbicielowi przez Śri Paramatmę, nie ma się czego obawiać. Musimy jedynie wiedzieć, jak traktować różne okoliczności w miarę posuwania się naprzód. Kiedy mój Gurudewa powiedział, że chce, aby wszyscy jego uczniowie stali się mistrzami duchowymi, nie żartował. Mogę to tylko potwierdzić, ponieważ moim zdaniem każdy, kto przyszedł do mnie, jest faktycznie uczniem Śrila Prabhupady. To, że osoby takie znajdują się pod moim przewodnictwem i mogą czerpać inspirację do służby dzięki mojej obecności, jest dla mnie szczególną łaską, która pozwala mi być użytecznym w spełnianiu tego boskiego celu. Nie uważam, aby był on czymś więcej, lecz z drugiej strony nie sądzę, że to mało.

Czuję, że jest to znacznie wyższa i bardziej niewiarygodna łaska, gdy możemy być narzędziem Jego miłości. O to zawsze się modlimy: „Mój Panie, proszę pozwól mi być narzędziem twojej miłości!”.

Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Tak czy inaczej, do takiego stopnia, w jakim mogę taki być, również i wy możecie i powinniście, o ile jesteście gotowi zastosować się do tych wymogów. To tak jak dawanie wykładu. To nie ty mówisz do publiczności – a przynajmniej nie powinieneś – masz być przezroczystym via medium przekazu twojego guru. Dlatego zawsze oznajmiam: „Drodzy Przyjaciele, starajcie się proszę mówić w imieniu Kryszny, ponieważ Kryszna dał wam usta, tak abyście mogli wygłaszać piękne mowy w jego imieniu na temat Harikatha, a nawet, na przykład o Prabhupadalili. Krysznalila amryta, Prabhupadalila amryta – tak, słuchanie chwał wielbicieli jest bardzo drogie Panu. Śrimad Bhagawatam obfituje w historie dotyczące chwał wielbicieli – i nie myślcie, że opowiadanie historii o Prabhupadzie jest w jakiś sposób mniej ekstatyczne niż słuchanie historii Maharadży Dhruwy. Podczas obfitego rozdzielania łaski stykamy się z niezwykłymi cechami – zaś każdy, kto ją otrzyma, tworzy piękną historię, prowadzącą do kolejnego nawrócenia.

Oczywiście fakt, że jeśli byłem muzułmaninem, zanim spotkałem wielbicieli, nie czyni ze mnie od razu Haridasy Thakury. Jest mnóstwo bardziej oczywistych rzeczy w boskim dziale planowania, zawierającym plan, zgodnie z którym Haridas Thakur był Brahmą, który dzięki łasce Pana Gaurangi miał szansę pojawić się w jego lili jako Namaczarja. Mimo to, kiedy muzułmanie nawracają się na miłość wisznuizmu, cieszymy się z tego faktu. To niezwykłe i piękne wydarzenie. Cały świat jest jedną rodziną. Wszyscy należymy do siebie. Wszelkie kumoterskie myśli w rodzaju „Jestem lepszy od ciebie” nie są właściwe ani stosowne w sposobie odnoszenia się do innych w tym świecie – o czym często zapomina się w instytucjonalnym prawodawstwie i co świadczy o niedoborze duchowości.

Podobnie jest wtedy, gdy instytucja ustanawia prawo, które stwierdza: „Nie wolno ci przyjmować instrukcji siksza od kogoś, kto znajduje się poza naszą organizacją”. Brzmi to bardzo podobnie do haseł niektórych systemów politycznych, gdzie nawet nie wolno wiedzieć, co proponuje opozycja, w przeciwnym razie uznają cię za zdrajcę i zostaniesz odpowiednio potraktowany. W czasie konfliktu zdrajcy są rozstrzeliwani, zaś w instytucji duchowej osoby uważane za zdrajców są odsuwane, odrzucane, mówi się o nich źle i je potępia.

Filozofowie oraz duchowi intelektualiści muszą więc uporać się ze wszystkim, w tym z przeciwstawnymi poglądami. Jeśli jesteś braminem bądź sannjasinem i nie możesz z miłością pogodzić przeciwstawnych poglądów, wówczas stajesz się filozofem pokroju „żaby w studni”. Myślisz: „Wszystko, co dzieje się w mojej studni, jest moją mądrością”, ale wiesz co Prabhupada powiedział o filozofach w rodzaju żab w studni. Jeśli istnieją przeciwstawne poglądy, musimy zastanowić się nad nimi i albo odrzucić je zgodnie z guru, śastrami i sadhu, albo przyjąć je wraz z konstruktywną krytyką naszego działania.

Jeśli prawda zbliża się do mnie w postaci sprzeciwu wobec moich obaw, czy powinienem ją odrzucić, ponieważ nie pasuje do ram instytucjonalnych? To bardzo niebezpieczna postawa. Oznacza, że stwarzasz filozoficzne więzienie, w którym jesteś ograniczony zrozumieniem często wynikającym z nieczystych intencji prawodawców, które następnie pozbawiają cię możliwości posiadania transcendentnej wizji. To właśnie tutaj wkracza mistrz duchowy. Mistrz duchowy jest wolnomyślicielem. Jest mająca indywidualne, osobiste doświadczenie i kryteria osobą, która potrafi wiernie – odpowiednio do guru, śastr oraz sadhu – ocenić wszystko co widzi, oprócz tego może też dostosować to do czasu, miejsca i okoliczności – do jakichkolwiek pojawiających się okoliczności – co może być nowością nawet wobec tego, co wyjaśnił jego guru.

Jednym z najlepszych przykładów jest Facebook, który z całą pewnością nie istniał w czasach Śrila Prabhupady i Śrila Śridhary Maharadży. Kiedy ostatnio zobaczyłem się z moją matką, która była wcześniej kompletnie nieobeznana z komputerem, wiedziała o Facebooku więcej niż ja. Byłem bardzo zdumiony, ale Facebook to wielka Maja, wielka iluzja. Tak naprawdę może służyć zdobywaniu lub traceniu Kryszny, może być skrajnym marnotrawieniem czasu. Jednocześnie Facebook można uważać za fantastyczne narzędzie obwieszczania działalności świątyni oraz komunikowania się z innymi ludźmi z całego świata.

Mamy zatem Zuckenberga, wynalazcę Facebooka. Jest on człowiekiem, który stał się narzędziem przekazującym technologię, która umożliwia kontakty międzyludzkie na niespotykaną dotąd skalę. Facebook stał się też chorobą – istnieją już facebookowe kliniki. Są ludzie, którzy tracą kontakt ze światem zewnętrznym, ponieważ zostali zbyt mocno zniewoleni przez technologię oraz nawyk klikania „Lubię cię” / „Ty lubisz mnie”. W takim przypadku zatraca się prawdziwa istota propagowania świadomości Kryszny przez Facebook, ponieważ w zaistniałej sytuacji jego użytkownik nawet nie praktykuje. Jeśli natomiast Facebook używany jest przez świątynię lub w jakimś przedsięwzięciu, aby ogłosić tysiącowi, dwóm, trzem tysiącom osób kolejne działanie, staje się bardzo pożytecznym i docenianym narzędziem. Jest to jednak miecz obosieczny, który może pociąć zarówno coś dobrego, jak i niedobrego.

Śrila Prabhupada nie powiedział nic o Facebooku. Czy zatem oznacza to, że nowy mistrz duchowy nie może także niczego na ten temat wspominać tylko dlatego, że powinien powtarzać wyłącznie to, co już powiedział Śrila Prabhupada? Tego rodzaju koncepcja niszczy całą sprawę. Mistrz duchowy musi mieć kryteria związane z tym, jak wykorzystywać nową technikę. Podałem tylko jeden przykład, ale ich jest całe mnóstwo.

Czas, miejsce oraz okoliczności mogą być korzystne dla rozwoju świadomości Kryszny. Osobiste doświadczenie jest ostatnim punktem kontrolnym, którego nie można bezpiecznie sprawdzić, gdy jest oczywiste, że następuje odchylenie od zasad bhakti. Podam wam dość skrajny przykład, ale tutaj mówimy o nagiej prawdzie.

Pewien człowiek, który uważał się za mistrza duchowego, udał się z Indii do pewnego kraju Ameryki Łacińskiej i zaczął dawać inicjacje. Był przystojnym, młodym mężczyzną i wiele dziewcząt, które inicjował, zakochało się w nim – i to z wzajemnością. Nie zakochał się tylko w jednej wielbicielce – zakochał się w kilku. Zaczął pożądać kilka z nich. Był z kilkoma. To bardzo żenujące w przypadku mistrza duchowego, ale oczywiście nie był on prawdziwym guru. Ten, kto upada do poziomu nielegalnego życia seksualnego, nie jest mistrzem duchowym. Dziewczęta w końcu zorientowały się, że nie obcuje on tylko z jedną, ale z wieloma. Czuły się oszukane, bo faktycznie padły ofiarą oszusta. Prawdopodobnie każdej z nich mówił: „Jesteś gwiazdą mojego życia”, a każdy chce być jedyną gwiazdką na niebie. Kiedy zorientowały się, że każda z nich jest tylko jedną z wielu, wspólnie zadenuncjowały go w urzędzie imigracyjnym, wskutek czego został wydalony z kraju. Jego własne uczennice wyrzuciły go z kraju. Możemy rozmawiać o demokracji, vox populi czy czymkolwiek, ale prawda jest taka, że wywaliły go jego własne uczennice. Dziewczęta przyjęły później schronienie w bardzo szczerym wielbicielu i kontynuowały życie duchowe.

Zatem, tak – porażki mogą spotykać indywidualnych mistrzów duchowych, ale także całą instytucjonalną grupę komisarzy, zbierających się razem i oddających głosy na to lub tamto. Przeszedłem taki okres mojego życia duchowego, w którym podlegałem systemowi głosowań takiego gremium. W owym czasie obowiązywała reguła, w myśl której z samego wierzchołka tego systemu można było usunąć kogoś tylko przy 75%. większości głosów. Przejrzałem listę decydentów i uzmysłowiłem sobie, że ponad 25% z nich znajdowało się w wątpliwej kondycji. Bez względu na to, w jakiej sprawie by głosowano, nie uzyskano by 75% głosów potrzebnych do usunięcia kogoś zachowującego się niewłaściwie, ponieważ zachowanie takie przejawiało ponad 25% członków tego gremium.

Wyniszczali samych siebie. Stworzyli system, którego program ochronny nie mógł już funkcjonować. Nie było żadnego realnego zabezpieczenia – wprost przeciwnie, wypuszczał on wadliwe ustawy i rozporządzenia. Postanowiłem wtedy poszukać Sadhu, który będzie mógł mnie dalej prowadzić, ponieważ nie chciałem, aby moje życie było ograniczane do mylnych sądów osób zabraniających mi iść za głosem serca oraz zrozumieniem tego, czego oczekiwał ode mnie Śrila Prabhupada.

Teraz czytam, że ten sam absolutyzm zastosowano wobec poszczególnych mistrzów duchowych. Zostali zdegradowani do pozycji rytualistycznych dostawców mantr, ponieważ teraz możesz otrzymać mantrę z magnetofonu lub z ust kogokolwiek. Śrila Prabhupada używał nagrań w niektórych przypadkach udzielania drugiej inicjacji, gdy nie był obecny osobiście.

Niektórzy mówili: Cóż, skoro robiono tak za czasów Prabhupady, dlaczego nie robić tego również teraz, gdy już go tutaj nie ma – przecież to ta sama mantra o tej samej mocy. Tak, to prawda, to jest ta sama mantra o tej samej mocy, ale przyjęcie mistrza duchowego implikuje podporządkowanie się komuś i służenie tej osobie. Mówicie – nie, nie musisz służyć Guru, a jedynie instytucji Paramaguru. To oznacza, że cała twoja służba została włożona w ramy abstrakcyjnej więzi, ponieważ w tej sytuacji nie ufasz w pełni nikomu.

Jest to kolejny mankament, ponieważ pierwiastek miłości i zaufania ma znaczenie zasadnicze. Jest kluczem do samopoświęcenia i entuzjazmu do życia duchowego. To działa w obie strony – guru kocha cię i ufa tobie, dlaczego w przeciwnym razie kazałby ci iść i nauczać? Jeśli uważa, że jesteś tylko oszustem i będziesz mówić bzdury bądź nabierać innych, czy powie ci, abyś nauczał? Czy będę wam mówił, abyście codziennie dawali wykłady o Krysznie, jeśli wiem, że będziecie mówić tylko kłamstwa w celu zdezorientowania ludzi? Byłoby to dla mnie samobójstwem. Mówię więc: przekazujcie posłanie Srila Prabhupady z miłością i ufnością, jesteście w stanie to zrobić, a być może Kryszna zgodzi się przez was przemawiać. Kto wie, może jutro, gdy będziesz gdzieś nauczać o Krysznie, ktoś powie: „Uwielbiam to, co mówisz. Mam 10 tysięcy dolarów i nic z nimi nie robię. Czy możesz użyć ich dla Kryszny?”. Czemu nie? Czy przyjmowanie datków dla Kryszny jest zabronione? Nie. Ktoś taki przychodzi i ofiarowuje ci te pieniądze, ponieważ dałeś wykład, który poruszył go do głębi. Teraz masz 10 tysięcy dolarów. Dziękuję!

Jeśli w tej samej chwili pomyślisz, że pieniądze są twoje, upadniesz. Otrzymałeś je w imieniu Kryszny i masz wykorzystać dla niego każdy cent, w przeciwnym razie będziesz oszukiwać. Kiedy jednak mówię o miłości i zaufaniu, mam na myśli to, że guru ufa, iż zrobisz to właściwie. Jeśli ktoś nie robi tego właściwie, otrzyma reakcję. Innymi słowy, uczeń musi być odpowiedzialny. Nie mogę jednak opierać całego mojego życia na nieufności, gdyż jeśli komuś nie ufam, nie jestem w stanie nauczać. Nie mogę oznajmić: „Istnieje coś bardzo tajemniczego, świętego, pięknego i niezwykłego i niemal byłbym skłonny ci to dać, ale problem w tym, że nie mogę ci zaufać. »Ta maha… cośtam, może być…. psss…ciiicho… czymś… , a ty musisz do tego dojść poprzez swoje wewnętrzne doświadczenie«”. To nie tak. Skoro tylko zaczynam rozprzestrzeniać mahamantrę, daję komuś szansę pozbycia się wszystkich grzesznych czynności oraz nabrania zrozumienia duchowego – i jest to moc mantry, a nie moich słów. To wszystko jest mocą łaski. Zatem kiedy nie ufasz ludziom, jesteś w kiepskiej formie. I odwrotnie – zaufanie oznacza, że poświęcasz mi swój czas i także ufasz mnie.

Życie duchowe to związek oparty na zaufaniu. Nawet zwykłe małżeństwo jest relacją, która się na nim opiera, ponieważ działacie razem, zbieracie razem pieniądze i śpicie obok siebie . Przecież kiedy śpisz, ta druga osoba teoretycznie mogłaby dobyć noża. Nikt nie stawia ochroniarza przy swoim mężu czy żonie. Jeśli małżeństwo jest związkiem w stu procentach opartym na zaufaniu, czemu nie miałaby być taka relacja między guru a uczniem? Nie ma też żadnej instytucji, za wyjątkiem sądu, znajdującej się ponad związkiem małżeńskim. Gdzie jest ten sąd? Uczeń podporządkowuje się guru, mówiąc: „Proszę daj mi mantrę! Proszę daj mi służbę! Proszę przyjmij mnie! Chcę być twoim duchowym synem!”. Guru odpowiada: „Tak, przyjmuję cię na moje dziecko i uznaję za członka mojej rodziny”.

To bardzo bliski, osobisty związek. Kto będzie go osądzał? Oczywiście zrobi to prawda, Paramatma i historia, ale kto będzie sędzią w tej osobistej, prywatnej relacji? Jeśli dzieje się coś niewłaściwego, jedynie Kryszna może to naprawić. Jeśli mówisz, że jest guru i uczeń, lecz nad nimi znajduje się Sadhu Samadż, GBC, i kiedy masz problem, rozmawiasz z nimi, zaś guru nie ma nic do powiedzenia, gdyż może jedynie powtarzać co powiedziało gremium doradcze, oznacza to, że to ostatnie nie ufa guru. Jak więc ma mu zaufać uczeń?

Organ doradczy mówi: „Nie ufamy temu guru. Po prostu weź od niego mantrę, ale mu nie ufaj. Powinieneś jednak zaufać nam stosując twoje kryteria, ponieważ to my powołaliśmy guru i my możemy go także usunąć. Jeśli jeden zawiedzie, w zastępstwie damy ci drugiego. Mamy kilku wolnych guru na takie wypadki, ale wszystko leży w gestii organu doradczego, a nie w pozycji guru”. Nie odzwierciedla to słów Bhagawadgity (4.34), gdzie stwierdza się:

 

tad viddhi pranipatena
pariprasnena sevaya
upadeksyanti te jnanam
jnaninas tattva-darsinah

 

Powinieneś zbliżyć się do guru, pokornie zadawać mu pytania, kłaniać się mu i rozwinąć ogromną pokorę, dotknąć czołem ziemi i mu służyć, on zaś pouczy cię, gdy dostrzeże twoją szczerość.

Przekaże ci prawdę, którą zobaczył. Tutaj pojawia się pytanie: Czy on ją ujrzał, czy nie? Cóż, wierzymy, że tak, jeśli spotkał Śrila Prabhupadę i żyje służąc mu. A jeśli jej nie ujrzał, ujrzeli ją Śrila Prabhupada i Kryszna, i to oni się tym zajmą.

Wracając do kwestii sikszaguru – jest to taka potężna instytucja. Czasem daje się ją osobom w rodzaju prezydentów świątyń, którzy spędzili w świadomości Kryszny zaledwie dwa lata. Czasem kto musi po prostu przejąć obowiązki zarządzania świątynią. Kiedy zostałem prezydentem świątyni w Danii, byłem zaledwie dwa i pół roku w ruchu i nagle cała świątynia zaczęła zależeć ode mnie. Musimy zatem dostrzegać też praktyczną stronę tego. Musimy również widzieć, jak ważna jest miłość i zaufanie. Jeśli wyeliminujemy miłość i zaufanie z relacji panujących w duchowych organizacjach, wyeliminujemy mistrza duchowego, przedstawiciela mistrza duchowego i będziemy chcieli, aby wszystkim zarządzała instytucja, wówczas nie będziemy podążać tradycją naszej duchowej parampary.

W naszej tradycji system rytwik znajduje się w sercu wielbiciela, ponieważ czuje on, iż jego guru jest prawdziwym guru. To jest właściwe. Jednak więzi instytucjonalne – nawet instytucjonalna, formalna więź z diksza guru – została w niektórych przypadkach odrzucona w naszej Guruparaparze.

Na przykład Bhaktiwinoda Thakura oznajmił, iż miał główny związek ze Śrila Dżagannathem dasą Babadżim Maharadżą, od którego nie otrzymał dikszy. Niemniej jednak, przedkładał on relację z sikszaguru nad związek dikszy. Są też inne, podobne przykłady. Śrila Bhakti Rakszaka Śridhara Maharadża wyjaśnia, że jest to Śikszaguru Parampara. Zatem w tym wypadku jest to jeden z czynników, który należy wziąć pod uwagę. Jeśli się nad nim zastanowicie, odkryjecie, że instytucjonalna Parampara nie jest zbyt dobrze przygotowana. Mogę was, na przykład, zapytać, gdzie jest instytucjonalna Parampara Śrila Rupy Goswamiego w świątyni Radha Gowinda we Wryndawanie, instytucjonalna Parampara Sanatany Goswamiego w świątyni Radha Mohana, czy też instytucjonalna Parampara Raghunatha dasy Goswamiego, Madhu Pandita? Gdzie one są? Są praktycznie nieobecne. Niektórzy twierdzą, że to spuścizna rodzinna, inni natomiast widzą, że budynki te zarządzane są przez Indyjskie Towarzystwo Archeologiczne. Gdzie jest więc Parampara? Instytucjonalne sukcesje praktycznie zanikły lub też jest kilkoro osób, które utrzymują, że je kontynuują. Widzimy przynajmniej, że nie zrobiły wiele. Śrila Prabhupada także musiał sprzeciwić się instytucjonalnej Parampara, ponieważ nie było wtedy dostępnego ogniwa. Kiedy udał się na Zachód, faktycznie próbował reprezentować jednego z indyjskich nauczycieli, który miał wyższą pozycję w instytucji jego guru, ale Kryszna tego nie chciał. Zatem Śrila Prabhupada musiał założyć własną instytucję, ale nie zapominajcie, że powiedział także: „Istnieje wiele instytucji, które mają ratować ludzi od ignorancji i dawać im Krysznę – moja jest jedną z nich”. Nigdy nie powiedział: „Moja instytucja jest jedyną, zaś wszystkie pozostałe są unieważnione, powinniśmy więc wystąpić przeciw nim”, ani czegoś w tym rodzaju. Nie oznajmił też: „To są odchylenia, ponieważ nie podporządkowują się strukturze mojej instytucji”.

Ktokolwiek wpada na takie pomysły, jest, muszę uczciwie przyznać, szarlatanem. Jest sekciarski, jest fanatykiem, a nawet, co gorsza, stał się być może wajsznawa-aparadhi. Jeśli praktykujesz bądź nauczasz wajsznawa aparadhy, jaki dobry los może cię spotkać? Jest to obraza słonia – umniejszanie, minimalizowanie, krytykowanie oraz znęcanie się nad ludźmi związanymi z innymi duchowymi rodzinami. Są to wszystko różne rodzaje wajsznawa aparadhy. Tak więc zbawić nas są w stanie tylko jednostki, ponieważ potrafią chłonąć to, co nazywa się miłością i zaufaniem i mogą zdobyć osobiste doświadczenie. Mamy nadzieję, że im się to uda.

Mam nadzieję, że wszyscy moi uczniowie zostaną tak kwalifikowanymi sikszaguru, że będą przekazywać stuprocentową łaskę mojego dikszaguru. Tym ukochanym przyjaciołom mojej duszy stawiane są wysokie oczekiwania. Pragnę, by reprezentowali w 100 % coś, czego sam nie rozumiem. Ciekawa kwestia, prawda? Ale czy ja rozumiem Krysznę? Nie. Czy rozumiem Śrila Prabhupadę? Nie. Ja go kocham! Czuję wdzięczność! Staram się robić, co mi polecił robić, ale nie chcę kłamać mówiąc, że go rozumiem. Czy rozumiem Śrila Śridharę Maharadżę? Nie. Słyszałem, iż Kryszna nie rozumie samego siebie, więc nie czuję się źle, że Jego również nie rozumiem. Jednak sam fakt, że Kryszna nie rozumie siebie, nie umniejsza Jego ani wagi jego misji dla świata. Takie jest moje zdanie. To domena miłości i zaufania. Kochając i ufając, możesz czasem nie rozumieć.

Nie rozumiem mocy Mahamantry, ale jej doświadczyłem. Widziałem, jak działa na ludzi. Jestem bardzo wdzięczny za moc Mahamantry, ale czy mam ją rozumieć? Rozumieć Bhagawadgitę i Śrimad Bhagawatam? Czytam je codziennie. Uważam, że to, czego się w nich naucza, jest wspaniałe, ale czy rozumiem Śrimad Bhagawatam?

aham vedmi suko vetti
vyaso vetti na vetti va
bhaktya bhagavatam grahyam
na buddhya na ca tikaya

Pan Śiwa oznajmił; „Rozumiem znaczenie Bhagawatam i wiem, że pojmuje je również Śukadewa. Jeśli zaś chodzi o Wjasadewę, może je pojmować lub nie. Bhagawatam można poznać tylko za pośrednictwem bhakti, nie przez doczesną inteligencję czy lekturę wielu komentarzy”.

Ogólnie rzecz biorąc, Śrimad Bhagawatam, nieskazitelną Puranę, można poznać jedynie dzięki służbie oddania, nie zaś przez materialną inteligencję, metody spekulatywne bądź wyimaginowane komentarze. Śukadewa Goswami rozumiał Śrimad Bhagawatam. Wjasadewa być może zrozumiał, być może nie. Jak to możliwe, że nie zrozumiał go, skoro je spisał? Jak mógł go nie zrozumieć? Ponieważ czasami, jak mówi Śrila Śridhara Maharadża, przekazy zstępują w szczególny sposób poprzez jedną osobę do drugiej. Ta znajdująca się pośrodku nie rozumie, ale pojmuje je ich odbiorca. Śrila Śridhara Maharadża miał to na myśli. Właśnie to kochamy i temu ufamy.

Kochamy i ufamy, że ta misja jest misją Kryszny i jeśli coś pójdzie nie tak, On przyjdzie i zainterweniuje. Mimo to, nauczamy ludzi, aby kochali swoich diksza i siksza guru, gdyż jeśli nie będziemy mówić, aby ich kochali i im ufali, nie będą zainspirowani. Zabraknie im entuzjazmu do służenia diksza- i sikszaguru, zaangażowania się w to całym sercem, podejmowania ryzyka tak, jak ich guru narażają siebie dla nich i dla służby dla swojego guru.

Na koniec Śrila Prabhupada powiedział: Guru sa samoobjawieni. Działają w imieniu swojego Pana, mistrza duchowego oraz własnej świadomości. Jeśli spłynie na nich boska łaska, będą mogli ukazać niewiarygodną przemianę, ilościową lub jakościową, bądź jedną i drugą. W przeciwnym razie do tego nie dojdzie, krsna sakti vina nahe tara pravartana. Ci, którzy są upełnomocnieni, zostaną uznani za autentycznych przedstawicieli Parampary oraz mistrza duchowego. Co zaś powiedzą, gdy podejdziecie do nich i zapytacie o to osobiście?

– Nie, nie, nie – odpowiedzą. – Nie jestem upełnomocniony. To, co się tutaj dzieje, jest mocą mojego guru. Wszelka mu chwała! Ja i wy wszyscy jesteśmy uzależnieni od jego łaski, ale to nie jest rytwik, to jest reprezentacja.

Cały ten ruch jest kontynuowany i żywy dzięki pokornemu reprezentantowi Pana oraz łańcuchowi sukcesji. Instytucje mogą zachowywać równowagę polityczną, mogą organizować wszystko, co nie przychodzi łatwo jednostkom, na przykład Wiszwa Wajsznawa Radża Sabha. Organizacja ta zaprasza wszystkie grupy wisznuickie do wspólnego sprzątania świętego dham. Jeśli tylko wysprzątasz 100 lub 200 metrów w promieniu twojej pięknej mandiry, będziemy mieli czystą Wryndawanę. Wszędzie jest teraz mnóstwo świątyń. Jest więc w nas obecny duch współpracy, pomagania sobie nawzajem. Jeśli na przykład jeden wielbiciel wyda piękną książkę na temat nauki duchowości (tak jak to w Majapur uczynił bhakta o imieniu Gowardhan, ukazując wagę nauk Śrila Prabhupady oraz dowody z dyscyplin transcendentnych obecne w odkryciach naukowych), czy nie docenią i skorzystają z tego wszyscy wisznuici? Czy nauka lub działalność społeczna ma ograniczać się do jednej instytucji? Czy jakikolwiek wisznuita pełniący charytatywną służbę medyczną ograniczyłby taką pomoc wyłącznie do ludzi, którzy należeliby do jego organizacji? Kiedy naukowcy, filozofowie oraz działacze charytatywni stają się kumoterscy, wtedy z pewnością można powiedzieć, że to koniec duchowości.

Dlatego też na wydziale duchowej filozofii oraz tam, gdzie filozofię stosuje się w praktycznym podejmowaniu decyzji, musi istnieć wolność, indywidualne kryteria oraz miłość i zaufanie. W przeciwnym razie nie zaistnieje radość ani postęp.

Jeśli z tych spostrzeżeń skorzystał każdy, kto ich słuchał, otrzymam wspaniałą nagrodę, ponieważ moją jedyną ambicją jest stać się sługą sługi sług tych wspaniałych wisznuitów. Musimy rozwinąć upodobanie do Śrila Prabhupady i Śri Czajtanji Mahaprabhu. Dziękuję!

Zawsze Wam życzliwy,

Swami B.A. Paramadvaiti

źródło: wryndawana.pl

tłumaczenie: GV

 

(wyświetleń: 318)