wisznuizm.pl

Ponownie anadi

sbvt20110017

W moim ostatnim artykule „Anadi dla początkujących: Wszyscy musimy gdzieś (się) zaczynać – a może nie?” przeciwstawiłem różne podejścia do kwestii anadikarmy przyjęte przez niektórych aczarjów z pariwary Bhaktiwinody twierdzeniom z śastr oraz wskazałem oczywiste różnice, które się w związku z tym pojawiają. Różnice te zmuszają nas do znalezienia sposobu ich rozwiązania. Z pewnością nie uważamy, że nasi aczarjowie nie znają właściwej konkluzji filozoficznej, wiemy też, że siddhanta i nauczanie nie zawsze są tym samym. Mówi się: „Sprzedawajcie książki, nie przebierając w środkach”, co jest wątpliwą strategią, która ma jednak pewną skuteczność, zaś aczarja ma prawo stosować ją, jeśli czuje, iż wymagają tego od niego okoliczności.

Dlatego też zasugerowałem, iż Thakura Bhaktiwinoda opracował metodę nauczania, która, choć zdawała się różnić od oznajmień świętych tekstów, była mimo to skuteczna w jego czasach oraz przez pewien czas później. Jednak w tym krótkim artykule chciałbym przedstawić sposób, w jaki możemy najlepiej zrozumieć jego „strategię” , jednocześnie ogniskując uwagę na siddhancie.

Strategię, o której mowa i którą rozpoczął Bhaktiwinoda, powtarzali zarówno dosłownie, jak i z pewnymi różnicami, liczni aczarjowie w jego linii. W niniejszym artykule skupię się na szczegółach sikszy samego Thakury na temat anadikarmy, której dokładna analiza pokazuje, iż jego sposób nauczania można postrzegać bardziej jako pewną emfazę, a nie zmianę doktryny. Zakładając, że Czytelnicy są zaznajomieni z jego pouczeniami na temat anadikarmy oraz że przeczytali mój wcześniejszy artykuł i dyskusję w postaci licznych postów zamieszczonych pod nim [w języku angielskim, zob. http://harmonist.us/2012/06/anadi-for-beginners-we-all-have-to-start-somewhere-or-do-we/ ], chciałbym omówić ten temat szerzej.

Kiedy Thakura pisze, iż anadi znaczy „zaczynająca się poza czasem”, w rzeczywistości mówi jedynie, że karma dosłownie taka jest , gdyż nie istnieją początki poza czasem. Innymi słowy, jest to kolejny sposób użycia tego terminu, który odnosi się do czegoś znajdującego się poza czasem, co siłą rzeczy nie ma początku, jako że wszystkie początki następują w obrębie czasu. Nie musimy zatem postrzegać tej idei jako stojącej w sprzeczności z śastrami. Stwierdzenie „początek poza czasem” można przyjąć za sposób mówienia o tym, że nie ma żadnego początku, czyli anadi w znaczeniu dosłownym.

Kiedy Bhaktinoda mówi o wolnej woli żywej istoty, musimy pamiętać, że dżiwa jest anadi, analogicznie też jej wolna wola. Innymi słowy, nigdy nie ma takiej chwili, w której dżiwa byłaby jej pozbawiona. Nie jest ona automatem, a doktryna karmy nie opiera się na absolutnym determinizmie, jak błędnie myśli wielu ludzi Zachodu. Zatem wybór dżiwy można również rozumieć jako anadi, zaś jej wolna wola jest częścią jej istoty[1]. Wybór i karma praktycznie są ze sobą nierozerwalne.

Dlatego też, gdy patrzymy na słowa Thakury w ten sposób, pogląd, iż wybór żywej istoty tkwi u podstaw jej karmicznej niedoli nie budzi sprzeciwu. Jednak ów wybór nie ma początku tak samo, jak dżiwa czy karma. Żywa istota wybiera od zawsze, ponieważ istnieje zawsze i wybiera to, co wybiera: „anadi karma = anadi wybór”.

Tak więc Bhaktiwinoda Thakura położył nacisk na wybór, nie na przeznaczenie i karmę, zaś aby tę emfazę ozdobić, mówi w przenośni o granicznej naturze dżiwy (tatastha jiva), jak gdyby ta była miejscem – „rejonem tataszthy”[2]. Takie podejście, przedstawione określonemu odbiorcy i ograniczone naturą języka, może sugerować istnienie wyboru, który ma początek, w rzeczywistości jednak jest on bezpoczątkowy. Jak wskazałem w poprzednim artykule na ten temat, Bhaktiwinoda Thakura zauważył również, iż język ma swoje ograniczenia. Pisze, że choć mówimy na przykład „dżiwy zapomniały Krysznę” itd., taki język jest jedynie metaforyczny. Niemniej jednak, często pomaga, gdy zwracamy uwagę uwarunkowanego umysłu na tematy, które wykraczają poza jego granice.

Mocno akcentując wolną wolę, która dobrze przemawia do zachodniego, religijnego odbiorcy, czcigodny Thakura mówił metaforycznie o rejonie tataszthy oraz wyborze w jego granicach. Wybór obejmuje dwie opcje. Tutaj przedstawiono je jako udanie się do parawjomy (paravyoma) oraz życie w materii. Taka możliwość jest doprawdy obecna w śastrach, lecz pojawia się w świecie przejawionym, a nie wcześniej. Zachodzi wtedy, gdy bhakti uprzystępnia się dżiwie (po predysponowaniu jej do dokonania takiego wyboru poprzez bhaktisukryti). Określony wybór dotyczy podążania ścieżką bhakti lub nie, oraz tempa, w jakim to się odbywa. Niektórzy korzystają z tej sposobności i udają się do parawjomy, inni – nie.

A zatem w takim scenariuszu strategia Bhaktiwinody polega jedynie na podkreśleniu sprawczej roli dżiwy oraz mówieniu w przenośni o rejonie tataszthy, w którym dokonywany jest wybór, podczas gdy w rzeczywistości „rejonem tataszthy” jest sama żywa istota . Dżiwaśakti oraz tataszthaśakti są synonimami, a dżiwa faktycznie dokonuje wyboru, który oparty jest także na pewnym doświadczeniu obu światów. Jest tak, ponieważ tatasztha dżiwa ma jakieś doświadczenie świata materialnego, zaś kiedy do jej życia wkracza bhakti, doświadcza świata duchowego.

Co więcej, uważam, że ten sposób myślenia o omawianej kwestii pozwala nam wejrzeć głębiej w umysł Thakury Bhaktiwinody. Jego strategia nauczania to swoiste uwypuklenie, zawierające jednocześnie elementy metaforyczne, a nie zmiana doktryny. Nie jest zatem prawdą, że Bhaktiwinoda Thakura wymyślił, biorąc je z powietrza, zupełnie nowe idee sprzeczne z śastrami. Oczywiście nigdy tego nie sugerowałem. Wszystkie wyrażane przez niego poglądy zebrane w jego prezentacji są zakorzenione w siddhancie, a mimo to ułożone w określony sposób i ozdobione metaforycznym językiem, by móc trafniej przemówić do ludzi Zachodu, a ściśle mówiąc, do uwarunkowanego umysłu w ogólności, uzależnionego od „początków” oraz uporczywie starającego się kontrolować/zrozumieć rzeczywistość.

————

[1] Zob. Gowindabhaszja 2.3.31-2.3.38 Baladewy Widjabhuszany w kwestii jego stanowiska w sprawie wolnej woli lub czynnika sprawczego dżiwy.

[2] Chcąc wyjaśnić dociekliwym uczniom tak zwane „pochodzenie dżiwy”, B.R. Śridhara Dewa Goswami mówił o „rejonie tataszthy” jako „fikcyjnej demarkacji”. Podobnie, gdy domagano się odpowiedzi w tej kwestii od B.V. Narajana Goswamiego w rozmowie zapisanej w jego książce Journey of the Soul [„Wędrówka duszy”], oznajmił on, że idea geograficznego rejonu tataszthy jest „wyimaginowana”.

tłumaczenie: Guruvakhya

źródło: swamitripurari.pl

(wyświetleń: 621)